Elastyczny aparat korekcyjny na haluksy ToeCorrect – opinia czy mi pomógł

Zawsze byłam osobą dosyć korpulentna, która w dodatku lubiłam buty na wysokim obcasie. Chodziłam w takich do pracy, na różne okazje towarzyskie itd. – innymi słowy niemal codziennie chadzałam w takich od kilku do nawet kilkunastu godzin. do pewnego momentu nie zdawałam sobie sprawy, że chodzenie na wysokich obcasach i to w połączeniu z nadwagą, może powodować zwyrodnienie dużego palca u nogi i tzw. haluks. Przekonałam się o tym w okolicy czterdziestki.

Jak rozpoznałam u siebie haluksa?

toecorrect-opiniePewnego dnia moja córka zwróciła mi uwagę, że duże palce u moich nóg zaczynają się odginać w nienaturalny sposób w stronę pozostałych palców, a z boku stóp tworzy się w ich okolicach coś w rodzaju narośli. Przestraszyłam się trochę. Tak szybko, jak się dało, skonsultowałam się z lekarzem pierwszego kontaktu, który wyjaśnił mi, co to jest. Zalecił też, abym natychmiast kupiła jakiś aparat na haluksy, bo jeszcze na tym etapie można to zwyrodnienie zredukować,. a przynajmniej zahamować jego rozwój.

Sprawdziłam ToeCorrect elastyczny aparat korekcyjny na haluksy

Córka pomogła mi znaleźć coś takiego w Internecie. Zdecydowałam się na jeden z pierwszych tego typu aparatów, jaki zobaczyłam na początku wyszukiwania. Był to ToeCorrect elastyczny aparat korekcyjny na haluksy.  do tego produktu przekonało mnie to, że miał być elastyczny – myślałam, że będzie wygodny do noszenia w ciągu dnia. Miał też niezłe opinie. Dlatego szybko zrobiłam zamówienie. Kiedy produkt dotarł do mnie do domu, starannie przestudiowałam ulotkę. Ulotka na szczęście dokładnie pokazywała, jak zakładać aparat i go nosić, aby uzyskać jak najlepsze rezultaty. Skład materiału, z którego wykonano te aparaty miał zapewniać wygodę, dyskrecję i to, że nogi się nie pocą podczas użytkowania.

Brak efektów i przykre efekty uboczne ToeCorrect

Nie zwlekając dłużej zaczęłam korzystać z zakupionych aparatów. Niestety po tygodniu zaczęłam odczuwać pewną niewygodę. Kiedy sporo chodziłam, robiło mi się dość ciepło w nogi, które – niestety – zaczęły się pocić więcej, niż zwykle, a nigdy nie miałam z tym żadnych problemów. Zacisnęłam żeby i postanowiłam jednak kontynuować terapię. Nie uśmiechało mi się bowiem doprowadzenie do takiego stanu, aby trzeba się było zoperować.
Wytrzymałam równiutkie 4 tygodnie. Po tym czasie wciąż pociły mi się nogi, a efekty pozytywne były mizerniutkie. Haluksy nie powiększyły się, ale i nie zmalały, a zaczynały czasem pobolewać. Zaniepokoiło mnie to. Postanowiłam więc zmienić aparaty na inne.

Pomógł mi aparat Hallu Solution

Podpowiedź, co wybrać, dostałam niespodziewanie w kolejce do lekarza, kiedy poszłam na wizytę z przeziębieniem. Jakaś pani poleciła mi wtedy Hallu Solution. Była to opaska noszona dokładnie na palcu, a wiec bardziej dyskretna, niż poprzedni aparat. Kupiłam ją jeszcze tego samego dnia, bo na co było czekać? Pierwsze efekty zauważyłam już po ok. 2 tygodniach. A w międzyczasie haluksy przestały boleć. Po miesiącu zwyrodnienie było prawie niewidoczne – cofnęło się. Przestałam nadużywać butów na najwyższych obcasach, aby wydłużyć pozytywne efekty kuracji. Dziś czuję się bardzo dobrze, nie muszę się wstydzić moich nóg, ale Hallu Solution mam zawsze pod ręką.