Żel na haluksy Valgorect – opinie po braku efektów i przestroga

Moja Ukochana babcia ma już swoje lata i choć na haluksy skarżyła mi się od dawna, nigdy nie była w tak złym stanie. Kiedy zauważyłam, że zaczyna mieć poważne problemy z chodzeniem, a przy każdym kroku syczy z bólu, postanowiłam że wezmę sprawy w swoje ręce i pomogę babci pozbyć się problemu.

Recenzja Valgorect – opinie i przestroga

W internecie znalazłam gotowe rozwiązania: wystarczyło zamówić maść, żel albo nakładki korekcyjne żeby problem zniknął. Jest tam tego tyle, że nie mogłam się zdecydować.
Pierwsza była nakładka korekcyjna – sięgnęłam po tą z wyższej półki i troszkę się na nią wykosztowałam, ale szybko okazało się, że nie przynosi ona żadnych rezultatów a stan haluksów mojej babci cały czas się pogarszał. Byłam sceptycznie nastawiona do wszystkich żeli i maści na haluksy. Na logikę, wydawało mi się że to nie może działać. W końcu mamy do czynienia ze swojego rodzaju zwyrodnieniem, na które maść nie powinna mieć większego wpływu. Zaskoczona jednak reklamą w internecie, zdecydowałam się zamówić Valgorect żel, który miał dość neutralne opinie, więc wiedziałam że jest bezpieczny i nikomu nie zaszkodzi.

Jeżeli chodzi o skład żelu, jest on – jak twierdzi producent – zrobiony z naturalnych składników. Kiedy babcia poskarżyła mi się, że Valgorect nie działa, sprawdziłam te składniki: na pierwszym miejscu w składzie jest alantoina. Choć do samej alantoiny nic nie mam, wiem że jest śmiesznie tania i nie ma właściwości leczniczych, zwłaszcza jeśli chodzi o haluksy. Dość szybko jasne stało się dla mnie, że żel Valgorect to kolejny przereklamowany produkt, który zamiast pomagać, nie robi w ogóle nic. Nie wiem, jak można tak podchodzić, kiedy w grę wchodzi ludzkie zdrowie! Jestem wściekła, zwłaszcza że jedna tubka tego żelu to prawie 150 złotych! Choć zamówiona przeze mnie wcześniej nakładka korekcyjna nie pomogła, spróbowałam poszukać dalej czegoś podobnego.

I tak trafiłam na na Hallu Solution

Szczerze przyznam, że produkt nie wyglądał spektakularnie – był raczej zwyczajny i za specjalnie nie przekonywał mnie do siebie wyglądem. Stwierdziłam jednak, że jeśli ma to pomóc babci, wygląd nie jest tak istotny. Pierwszego dnia używania Hallu Solution, babcia powiedziała mi że nie jest przekonana co do jego działania. Obydwie byłyśmy sceptycznie nastawione do tego typu wynalazków, a do tego zaczęło dziać się coś dziwnego. Babcia czuła dziwne mrowienie w dużym palcu i nie wiedziała, co to oznacza. Troszkę się przestraszyłyśmy, ale sprawdziłam w internecie i okazało się, że to normalne. Teraz już wiem, że mrowienie oznaczało, że wszystko zaczyna wracać na swoje miejsce i faktycznie – już po trzech dniach używania Hallu Solution na babci twarzy pojawił się szeroki uśmiech ulgi. Zadeklarowała, że ból zmniejszył się o połowę.

Cała kuracja Hallu Solution trwała u babci dwa tygodnie, choć sama twierdzi, że nosiła go odrobinę za długo bo efekty zauważyła znacznie wcześniej. Jest tak dobrze dopasowany, że nie czuć go na co dzień i staruszka prawie zapominała o tym, że go ma. Najważniejsze jest to, że dzisiaj problem haluksów nie dotyczy już nikogo z moich bliskich, a ja polecami Hallu Solution wszystkim, którzy mają problem z koślawym paluchem.